Kilka miesięcy temu przetoczyła się przez internet – i nie tylko! – dyskusja będąca konsekwencją zamknięcia kilku często odwiedzanych przez internautów portali z bezpłatnie dostępnymi filmami. Rozważania, jakie narodziły się w związku z tym, przywołały na nowo kwestię korzystania z czyjegoś dorobku i nie uiszczania za to opłat.
Internet jest miejscem, w którym dość swobodnie traktuje się sprawy własności intelektualnej. Ludzie zresztą często deklarują, że korzystanie z dostępnych w serwisach filmów, muzyki czy książek to jedna z funkcji, do jakich wykorzystują sieć. Mimo to nie wszyscy wiedzą, że ściągając nielegalny plik nie łamiemy prawa, jednak upowszechniając go już tak. Za to drugie działanie grozi odpowiedzialność karna, a ustawodawca przewidział nawet karę więzienia.
Surfując po internetowych stronach z filmami można zauważyć, że często po kliknięciu w link wiodący do danego materiału filmowego, napotkać można komunikat, iż film został usunięty z powodu naruszenia praw autorskich. Oznacza to, że został rozpowszechniony z pominięciem interesów twórcy. Co ciekawe: oglądanie lub nawet ściągnięcie takiego filmu nie jest przestępstwem. Mieści się bowiem w granicach tego, co ustawodawca określił mianem dozwolonego użytku osobistego. Pod pojęciem tym rozumie się nieodpłatne korzystanie z utworu już rozpowszechnionego, także w internecie. Problemem jest jednak to, że w internecie dany film (dotyczy to także muzyki czy e-booków) znalazł się legalnie, za zgodą autora lub innego podmiotu posiadającego prawa autorskie, czy też z naruszeniem przepisów obowiązującego prawa. Nie jest to jednak zmartwieniem użytkownika.
Do łamania praw autorskich przyczynia się także popularność serwisów udostępniających pliki. Swój udział w tym procederze mają też programy typu torrent. Sposób działania takich serwisów polega na tym, że użytkownik w momencie pobierania danego pliku, rozpowszechnia go kolejnym użytkownikom korzystającym z aplikacji. Internauta wówczas nie łamie prawa, pobierając plik, jednak rozpowszechniając go, już tak postępuje.
Należy pamiętać jednak, że przestępstwo polegające na łamaniu praw autorskich poprzez nieuprawnione rozpowszechnianie cudzych utworów może być ścigane wyłącznie na wniosek pokrzywdzonego. Ani policja, ani prokuratura nie mają wystarczających uprawnień, aby samodzielnie wszcząć postępowanie przeciwko sprawcy. Potrzebny jest do tego wniosek osoby, której przysługują prawa autorskie do danego utworu i która czuje się pokrzywdzona.
Za łamanie praw autorskich poprzez publikację utworów w sieci grozi odpowiedzialność karna i cywilna. Oznacza to, że osoba pokrzywdzona może domagać się odszkodowania na drodze cywilnej. Osoba pokrzywdzona może domagać się dwukrotności wynagrodzenia, a gdy naruszenie jest zawionione, nawet trzykrotności. W przypadku odpowiedzialności karnej, prócz grzywny, zasądzona może zostać także kara ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do lat trzech. Ponadto, jeśli działanie było przeprowadzone celem osiągnięcia korzyści majątkowej, kara wzrasta do lat trzech.